Powiatowy Oddział Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Prudniku
(skrót POPUR) powołany został jako Rejonowy Inspektorat Osadnictwa – w sierpniu 1945 r. - przekształcony w Powiatowy Oddział PUR pracował do 12.06.1950 r.
Referat (i Punkt) Etapowy działał od maja 1945 r. do 3.06.1947 r. Mieścił się w Prudniku w trzech budynkach przy ul. Kolejowej 54, 58, 60. W pierwszym budynku była kuchnia oraz pokoje noclegowe - urządzone osobno dla kobiet i dzieci, a osobno dla mężczyzn. W drugim była kolejna kuchnia oraz Punkt Sanitarny (z poczekalnią, Izbą Przyjęć, Izbą Chorych). W trzecim budynku urządzono tylko pokoje noclegowe. Pojemność tego punktu obliczona była na 228 osób. Kierownikiem punktu był Stefan Brulewski, kierujący 13-to osobowym personelem. Przez prudnicki punkt przeszło ogółem 46 041 repatriantów oraz 14 980 przesiedleńców – razem 61 021 osób.
Powiatowy Oddział posiadał wg stanu na dz. 26.02.1947 r. ogółem 36 osób personelu oraz Referat Zdrowia (formalnie zlikwidowany dnia 26.11.1946 r.) – lekarzem powiatowym był do tego czasu dr Paweł Szulc.
Według spisu ludności z 1939 r. powiat prudnicki liczył 96 505 mieszkańców. Z tej liczby w miastach zamieszkiwało 28 749 osób (w tym 16% pochodzenia polskiego - 4 600 osób). Na terenach wiejskich powiatu zamieszkiwało 67 756 osób (w tym pochodzenia polskiego 60,5% - tj. 40 992 osoby). Powiat prudnicki był więc zamieszkały przez 45 592 mieszkańców deklarujących polskie pochodzenie (47,2%).
Pod względem struktury zatrudnienia, w powiecie przeważało rolnictwo – zapewniało pracę 35,8% ogółu zatrudnionych, na drugim miejscu był sektor usług (handel i rzemiosło) – 33,4%.
W powiecie prudnickim najwięcej było gospodarstw wiejskich o obszarze do 5 ha – 4 821. Większych – do 10 ha było 1 940, od 10 ha do 20 ha – 1 320 a największych powyżej 20 ha tylko 390. Ogółem było to 8 471 gospodarstw.
Działania wojenne oszczędziły powiat prudnicki. Był on jednym z najmniej zniszczonych – przeciętnie w 5%.
Od wiosny 1945 r. fala repatriantów dosłownie popłynęła do tego powiatu. Powstrzymywać jej PUR nie mógł, albowiem zarówno sołtysi jak i wójtowie na własną rękę przyjmowali i osiedlali repatriantów i przesiedleńców. Panowało ogólne, oczywiście fałszywe przekonanie, że na terenie tego powiatu jest bardzo dużo wolnych gospodarstw. Działo się tak, ponieważ repatrianci wszystkich autochtonów, nawet tych mówiących po polsku, uważali za Niemców i dlatego przypuszczali, że każde gospodarstwo nie zajęte jeszcze przez osadników jest do wzięcia.
W rezultacie codziennie setki ludzi przechodziły przez biuro PO PUR. Rozgoryczenie osadników w stosunku do PUR-u rosło, gdyż - jak uważali - było wiele wolnych gospodarstw a PUR nie chciał osiedlać. Mało tego, sąsiedni powiat opolski również ukradkiem podrzucał bez zgody a często i wiedzy oddziału w Prudniku, repatriantów. Na przykład we wrześniu 1945 r. Opole skierowało transport liczący 46 wagonów z repatriantami do stacji Prudnik (na interwencję tamtejszej placówki PUR-u, kierownik oddziału w Opolu tłumaczył się, że „został wprowadzony w błąd”). Jednak zanim wyjaśniono sprawę w Katowicach, 150 rodzin z tego transportu rozjechało się po powiecie prudnickim poszukując wolnych gospodarstw.
Taki stan rzeczy, podgrzewany oczekiwaniami których spełnić najczęściej nie można było, komplikował pracę oddziału PUR-u w Prudniku wytwarzając wokół niego niezbyt przyjemną atmosferę.
Sytuacja repatriantów osiedlonych na wsiach tego powiatu była nie najlepsza. Wielu z nich nie potrafiło sobie poradzić w zmienionych warunkach, zwłaszcza, że większość z nich była, jak podkreślali urzędnicy PUR-u, „załamana psychicznie”. Do pracy repatrianci przystępowali niechętnie, szczególnie ci, którzy byli osadzeni warunkowo na gospodarstwach autochtonów. Nawet zbiory w 1945 r. zostały zebrane chaotycznie - pod hasłem „byle pod dach”. Dlatego w porozumieniu ze starostą powołano w powiecie prudnickim kolejne społeczne komisje złożone z repatriantów, które dokonywały spisu, ile i kto ma w nadmiarze zboża i jakie są faktyczne potrzeby tych rodzin, które nie były w stanie zebrać zbiorów.
Jeszcze trudniejsze było, w 1945 r. , położenie repatriantów osiedlonych w mieście Prudniku. Nie tylko nie zebrali zbiorów, to nie było dla nich nawet pracy. Fabryki, poza jedną – „Frankla” - zatrudniającą jednak tylko kilkudziesięciu robotników, były unieruchomione. Dlatego Powiatowy Oddział PUR, w porozumieniu ze starostą prudnickim ob. Sopą przystąpił początkowo do osiedlania repatriantów i przesiedleńców wyłącznie na wsiach poniemieckich. Po ich zapełnieniu kierownik PO zakomunikował do Wojewódzkiego Oddziału w Katowicach, że więcej transportów do Prudnika przyjmować nie można. Katowice przeszły jednak nad tym oświadczeniem do porządku dziennego i nadal posyłały transport za transportem, a na kolejne, nawet osobiste interwencje kierownika Jana Motaka u naczelnika katowickiego Wydziału Osadnictwa ob. Piekarskiego, otrzymano odpowiedź: „wy wszyscy mówicie, że nie ma miejsca, a jak poślę transport, to i tak będziecie musieli go rozładować”. Prudnicki PUR na własną odpowiedzialność jednego transportu nie przyjął - i odesłał go dalej do Nysy. Rezultat takich przepychanek był łatwy do przewidzenia: Jan Motak musiał długo się tłumaczyć z naruszenia dyscypliny służbowej, po czym oświadczono mu, że nie ma prawa nie przyjmować transportów skierowanych na teren powiatu. Mało tego, oświadczono mu w Katowicach, że ma obowiązek rozładować transporty do 4 godzin. W ramach riposty, J. Motak przedłożył naczelnikowi wydziału w Katowicach oświadczenie, że będzie przyjmował wszystkie transporty, ale za ich rozmieszczenie nie bierze odpowiedzialności. Przepychanki i nieporozumienia pomiędzy Prudnikiem a Katowicami doprowadziły do tego, że personel PUR-u w powiecie został zmuszony do wysyłania transportów również do miejscowości zamieszkałych w większości przez ludność autochtoniczną polską. W tej sytuacji urzędnicy PUR-u przy wprowadzaniu repatriantów i przesiedleńców na gospodarstwa autochtonów-Polaków byli uprzedzani, iż osiedlani są tylko warunkowo – a jeśli dany gospodarz zostanie zweryfikowany, to repatriant względnie przesiedleniec będzie zmuszony dane gospodarstwo opuścić.
W ten sposób, w powiecie prudnickim, jako jednym z nielicznych, klucze od gospodarstwa pozostawały w rękach dawnych właścicieli, a repatriant czy przesiedleniec mógł tylko współpracować z miejscowym gospodarzem do czasu wyjaśnienia jego statusu.
W dniach 28 i 29.01.1946 r. przeprowadzono w powiecie rejestrację repatriantów, bowiem okazało się, że dotychczas (do dn. 25.01.1946 r.) PUR zarejestrował zaledwie 1 223 rodziny w miastach i 2 080 rodzin na wsi. Stwierdzono także, że tylko w grudniu 1945 r. i w styczniu 1946 r. na terenie powiatu osiedliło się na „dziko” 250 rodzin zdemobilizowanych żołnierzy.
Sprawa przekazywania gospodarstw osadnikom była bardzo utrudniona z powodu braku wykazów gospodarstw rolnych w powiecie, dużej, nieokreślonej liczby „dzikich” osadników a także postawy starosty prudnickiego, który stanowczo sprzeciwiał się kierowaniu osadników m.in. do gromad Łącznik, Kornica, Strzeleczki, Gostomia i Śmieć które zamieszkiwała w większości ludność autochtoniczna polska. Stało to z w sprzeczności z dyrektywami oddziału wojewódzkiego PUR. Sytuacja kierownika Jana Motaka była wyjątkowo trudna. W rezultacie w powiecie prudnickim dochodziło do tego, że na jednym gospodarstwie gromadziło się po kilka rodzin.
Nie najlepiej układała się w latach 1945-1946 współpraca z urzędami i starostwem. Bardzo często dochodziło pomiędzy tymi urzędami do nieporozumień. Dopiero rok 1947 przyniósł poprawę tej współpracy. Być może wynikało to z faktu awansu Naczelnika Jana Motaka na rejonowego inspektora MZO który swoje obowiązki przekazał mgr. Zdzisławowi Jaeschke.
Autochtoni wprost odmawiali przyjęcia ziemi z parcelacji. Tłumaczyli to równie prosto – jak np. w Dzierżysławicach - gdzie miejscowi stwierdzili: „to majątek hrabiego, który powróci do Polski i do którego nie mamy prawa”.
Do 1.04.1947 r. rozparcelowano w powiecie ogółem 25 majątków, z czego 21 całkowicie a 4 częściowo. Ogółem rozparcelowano obszar 3 776 ha. Przeznaczono tę ziemię dla: autochtonów (na upełnorolnienie gospodarstw) – 1 546 ha dla 567 rodzin; służby folwarcznej – 304 ha dla 48 rodzin; repatriantów – 627 ha dla 193 rodzin oraz przesiedleńców – 16 ha dla 2 rodzin. Ponadto na utworzenie nowych gospodarstw dla 166 rodzin przeznaczono łącznie obszar 1 282 ha.
Odnotowano przy tym wiele przypadków asekuracji autochtonów. Na przykład najczęściej wniosek składał tylko jeden członek rodziny – najczęściej właściciel gospodarstwa. Pozostała część rodziny mówiła, że „jak przyjdą Niemcy, to oni przejmą gospodarstwo a zweryfikowany będzie tylko przy nich”.
Akcja weryfikacyjna w powiecie trwała aż do 1947., chociaż wówczas dotyczyła ona już tylko wracających jeszcze z Niemiec autochtonów. W powiecie panowała tendencja do bardzo łagodnego traktowania składających wnioski autochtonów. Naczelnik PUR-u skarżył się nawet w piśmie do oddziału wojewódzkiego w Katowicach, że stoi to w sprzeczności z tym, iż powiat w okresie plebiscytu tylko w 16,7% opowiedział się za Polską a tymczasem niemal 90% zweryfikowanych wskazuje, że jest to jeden z najbardziej „polskich” powiatów na Śląsku Opolskim. Rzeczywiście, na złożonych 28 510 wniosków ogółem zweryfikowano w powiecie 25 278 osób a odrzucono 3 232 wnioski. Należy pamiętać, że bardzo często wniosek składał tylko jeden członek rodziny (najczęściej właściciel, aby mu nie odebrano gospodarstwa). Stąd rzeczywista liczba zweryfikowanych była wyższa.
W rezultacie powstała nadwyżka repatriantów – zamieszkałych na gospodarstwach zweryfikowanych. Na dz. 30.03.1946 r. nadwyżkę tworzyły już 1 342 rodziny (4 693 osoby). Problem narastał, gdyż niezweryfikowani ciągli składali wnioski i nadwyżka tym samym ciągle wzrastała. W rezultacie, WO PUR podjął decyzję o rozładowaniu nadwyżki i polecił dn. 29.03.1946 r. skierować 300 rodzin osadników do Grodkowa a 200 rodzin do Kłodzka.
Gdy dnia 3.04.1946 r. przybył do Prudnika, w celu rozładowania napięć społecznych, wojewoda Aleksander Zawadzki podjął on następującą decyzję: „Jeśli w gromadzie jakiejś poniemieckiej znajduje się tylko parę rodzin zweryfikowanych a gromada zamieszkiwana jest przez zwartą grupę repatriantów, gospodarstwa zweryfikowanych przydzielić należy repatriantom”. Już w kwietniu 1946 r. wróciło do centralnej Polski 87 rodzin przesiedleńców, natomiast na zachód wyjechało 212 rodzin repatriantów (836 osób). Pozostało jeszcze nadwyżki 190 rodzin (735 osób) przesiedleńców oraz 1 121 repatriantów (3 797 osób). Razem 1 311 rodzin (4 532 osoby). W lipcu 1946 r. do miejscowości Żary wyjechał w celu rozeznania możliwości osadniczych w tamtejszym powiecie, naczelnik Jan Motak. Otrzymał on zapewnienie w placówce PUR-u w Żarach, że do dyspozycji pozostaje 1 160 nie zniszczonych gospodarstw (tyle że nieobsianych). Część „nadwyżek” skierowano także na Pomorze – na teren powiatu gdańskiego oraz do Elbląga i Lęborka. Wyjazdy rodzin poprzedzał zawsze rekonesans delegacji repatriantów – nikt nie chciał wyjeżdżać w „ciemno”. Województwo gdańskie postawiło jednak warunek, że będzie przyjmować repatriantów, ale tylko takich, którzy posiadają inwentarz żywy. Był to warunek niemal niemożliwy do spełnienia. Problem z „nadwyżką” osadników rozwiązano do marca 1947 r.
Na tym właściwie problem nadwyżki w tym powiecie został rozwiązany.
Przez punkt etapowy w Prudniku przeszło do końca jego działalności, tj. do dn. 18.04.1947 r. - repatriantów 46 095 osób oraz przesiedleńców 15 025 osób.
Natomiast wysiedlono z powiatu w 1946 r. ogółem 16 302 Niemców.
Z dniem 12.06.1950r Powiatowy Oddział PUR został zlikwidowany.
Bibliografia przedmiotowa
Dobrzycki W., Granica zachodnia w polityce polskiej1944-1947, Warszawa 1974.
Jaworski M., Na piastowskim szlaku. Działalność Ministerstwa Ziem Odzyskanych w latach 1945-1948, Warszawa 1973.
Kersten K., Repatriacja ludności polskiej po II wojnie światowej, Wrocław 1974.
Kersten K., Migracje powojenne w Polsce. Próba klasyfikacji i ogólna charakterystyka zewnętrznych ruchów ludności, [W:] Polska Ludowa. Materiały i Studia 1963, t. 2.
Kersten K.,Polska – państwo narodowe. Dylematy i rzeczywistość, [W:] Narody. Jak powstawały i wybijały się na niepodległość? Red. M. Kula, Warszawa 1989.
Koniński L., Procesy ludnościowe na ziemiach odzyskanych w latach 1945-1960, Warszawa 1963.
Nowakowski S., Adaptacja ludności na Śląsku Opolskim, Poznań 1957.
Serafin F., Osadnictwo miejskie i wiejskie w województwie śląsko-dąbrowskim w latach 1945-1948, Katowice 1973.
Tomaszewski W., Zasiedlenie Ziem Odzyskanych, [W:] Polska nad Odrą i Bałtykiem, red. S. Sierpowski, Poznań 1986.
Żygulski K., Repatrianci na Ziemiach Zachodnich, Poznań 1962
Markowski H., Wojewódzki Oddział Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Katowicach w latach 1945-1951. (Praca doktorska niepublikowana), Katowice 2007.
Archiwalia
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 633, K-4. Sprawozdania z działalności PO PUR w Prudniku.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 633, K-30. Sprawozdania z działalności PO PUR w Prudniku.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn.632, K-3. Sprawozdanie kierownika PO PUR w Prudniku.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 632, K-63.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 632, K-8. Sprawozdania z PO PUR w Prudniku.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 632, K-30. Sprawozdania z PO PUR w Prudniku za m-c kwiecień 1946 r.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 631. K-3. Sprawozdania z PO PUR za październik 1945 r.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn.633, K-29. sprawozdania z działalności PO PUR w Prudniku.
AP Katowice, PUR WOJ. 188, sygn. 632, K-136. Sprawozdania z działalności PO PUR w Prudniku.
Autor hasła
Henryk Markowski