Marcin Barabasz
ur. 11.11.1897 r. w Wicyniu, pow. Pomorzany, woj. tarnopolskie, zm. 09.05.1980 r. w Nysie – społecznik, rzemieślnik, gospodarz rolny, żołnierz Armii Krajowej, organizator samoobrony przed banderowcami.
Imię i nazwisko | Marcin Barabasz |
Data i miejsce urodzenia | 11.11.1897, Wicyń |
Data i miejsce śmierci | 09.05.1980, Nysa |
Zawód | wojskowy, rzemieślnik, gospodarz rolny |
Marcin Barabasz urodził się w rodzinie chłopskiej z ojca Andrzeja i matki Marii z domu Zator. Miał troje rodzeństwa: siostry Rozalię i Katarzynę oraz brata Józefa.
Ojciec zmarł bardzo wcześnie i nie pozostał w pamięci Marcina. Mama zmarła, gdy miał osiem lat. Na wychowanie Marcina miał duży wpływ miejscowy proboszcz ks. dr filozofii Franciszek Ćwiąkała. Po ukończeniu szkoły powszechnej M. Barabasz kończył różnego rodzaju kursy, m.in. prowadzenia mleczarni i ogrodnicze.
W 1916 r. wcielony został do armii austriacko-węgierskiej. Brał udział w I wojnie światowej. Walczył na froncie włoskim, gdzie został ranny.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. w walce o granice państwowe brał udział jako żołnierz wojska polskiego w wojnie polsko – bolszewickiej (1919-1920), gdzie uzyskał awans do stopnia sierżanta. Po demobilizacji w połowie 1921 r. powrócił do Wicynia i zorganizował Związek Strzelecki, którego był komendantem. Wychowywał młodzież wicyńską w duchu patriotyzmu i uczył elementów oraz zasad obronności. Był zapraszany na spotkania, które organizowano z okazji rocznic poświęconych pierwszemu Marszałkowi Polski – Józefowi Piłsudskiemu.
W 1922 r. ożenił się z Anną Grendysz (ur. 11.08.1902 r., zm. 30.05.1980 r.) – córką Michała i Walerii z domu Rybczyńska. Z tego związku urodziły się cztery córki: Zofia (1923-2001), Józefa (1926-1997), Stanisława (1928, zm. w Wicyniu) i Maria (1933- 2002).
Marcin prowadził w Wicyniu wielohektarowe gospodarstwo rolne i mleczarnię.
W 1939 r. po wkroczeniu wojsk sowieckich działacze Związku Strzeleckiego chronili się przed wywózką na Sybir. Dzięki sprawnemu wywiadowi wiedzieli, kiedy był podstawiany w Dunajowie pociąg do wywózki na Sybir, dlatego (o tym też wiedziano) rodziny wyznaczone opuszczały na noc swoje domostwa. Chronili się pojedynczo, każdy w innym miejscu. Grupa młodych ludzi marzła nocami w grobowcach m.in. córka Marcina Marabasza – Józefa. Z Wicynia wywieziono wtedy tylko jedną osobę – nauczyciela Poczekalewicza.
W okresie okupacji hitlerowskiej na terenie Obwodu Złoczów Armii Krajowej (krypt. „Rawski”, „41”, „Czajka”, „Grunwald”) odtwarzano 52 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych, którego komendant por. Pius Szuster (pseud. „Dolina”, „Grom”, „Orkan”) był równocześnie dowódcą pułku. Obwód wchodził wtedy w skład Okręgu Tarnopol AK. W pułku Marcin Barabasz (pseud. „Soplica” – wówczas w stopniu starszego sierżanta) dowodził 4-tą kompanią WP.
Będąc sołtysem Wicynia M.B. został mianowany przez Komendanta Obwodu dowódcą Placówki Samoobrony Wicynia (krypt. „Wilk”), w której chronili się od połowy 1942 r. uciekinierzy z wiosek zaatakowanych przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). W tym czasie przyjmował w szeregi nowych żołnierzy, m.in. w 1942 r. zaprzysiągł M. Barabasz wraz z Józefem Chrzanem (pseud. „Sokrates”) swoją średnią córkę Józefę (pseud. „Wieliczka”), odważną łączniczkę (na trasie Wicyń-Złoczów) – późniejszą sanitariuszkę.
Podczas walk w obronie ludności polskiej atakowanej przez oddziały UPA okazał się dobrym dowódcą, podejmującym właściwe decyzje odnośnie taktyki i organizacji obrony Wicynia. Wzorowo zorganizował samoobronę, starał się zminimalizować ofiary wśród mieszkańców wioski, Ponadto wydawał właściwe decyzje dotyczące pomocy Polakom szukającym schronienia w Wicyniu, pochodzącym z sąsiednich wsi polsko-ukraińskich. Pomimo trudnej sytuacji bytowej w centrum samoobrony, nikomu nie odmówił gościnności i schronienia, przyczyniając się tym do zwiększenia liczby uratowanych Polaków.
Czynnie wspomagał znajdującą się w trudnej sytuacji bytowej i aprowizacyjnej partyzantkę radziecką, która stacjonowała w Wicyniu. Oddział partyzantów radzieckich kierował się do Wicynia, gdyż Rosjanie wiedzieli (z okresu 1939-1941), że jest to miejscowość zamieszkała wyłącznie przez Polaków, będących w konflikcie z UPA. Dzięki temu Wicyń był dla nich miejscem bezpiecznym. W czasie akcji „Burza” latem 1944 r. kpt. Marcin Barabasz wspólnie z dowódcą pododdziału partyzantki sowieckiej lejt. (por.) Borisem Krutikowem z oddziału ppłk. Dmitrija Nikołajewicza Miedwiediewa (pseud. „Dima”), dowódcą specjalnej grupy wywiadowczo - dywersyjnej o nazwie „Zwycięzcy”, (podlegającej IV Zarządowi NKWD - wywiad nielegalny, operacje specjalne, dywersja pozafrontowa i wojna partyzancka) przeszedł na rozkaz na początku lutego 1944 r. linię frontu. Planował i realizował wspólne na tyłach niemieckiego agresora udane zadania i akcje dywersyjne.
Po zakończeniu wojny w 1945 r. wszyscy ocaleni (dzięki samoobronie) Wicyniacy, zostali wysiedleni na Ziemie Zachodnie. M. B. osiedlił się z rodziną w podkluczborskiej wsi Gotartów i tam prowadził wielohektarowe gospodarstwo rolne. W czasie podróży na Zachód przewiózł sztandar Wicyńskiej Straży Pożarnej. Sztandar ten służy obecnie „Klubowi Wicynian”, którego członkowie spotykają się corocznie.
Doświadczony konspiracyjno-wojenny partyzant znając powojenne krajowe realia często wyjeżdżał z Gotartowa zmieniając miejsce pobytu, aby ukryć się przed Urzędem Bezpieczeństwa (UB), którego funkcjonariusze uporczywie nachodzili ich dom. Miał świadomość, że jego komendant z początkowego czasu konspiracji por. Pius Szuster vel Gromowski był poddawany brutalnym przesłuchaniom. Zawsze tęsknił za Wicyniem. Przez dłuższy czas nie rozpakowywał przywiezionych rzeczy, gdyż ciągle żył nadzieją powrotu do Wicynia. Po unormowaniu się sytuacji polityczno-ekonomicznej w kraju (po 1957 r.) mógł wreszcie powrócić do Gotartowa i pracować na gospodarstwie. Nie zasklepił się tylko w codziennej pracy, ale niekiedy realizował się także jako aktor w Teatrze Ludowym założonym w Smardach Górnych, gdzie występował w Jasełkach. Grał też rolę Cześnika w „Zemście”.
Liczne przyjaźnie, spotkania z Wicyniakami, długie rozmowy o bohaterskiej wsi pomagały oswoić się z myślą, że tu na ziemi kluczborskiej też jest ojczyzna, choć tworzone wówczas kołchozy i szarwarki (tzw. „odrobek”) stwarzały wiele niewiadomych. Córki pozakładały rodziny. W gotartowskim gospodarstwie pomagał mieszkający z dziadkami wnuk Marcin Sarna – syn średniej córki Józefy.
W 1976 r. Barabaszowie przeprowadzili się do Nysy. Marcin należał do rady parafialnej przy kościele św. Jakuba w Nysie. Dowiedział się od proboszcza ks. prał. Józefa Kądziołki, że na cmentarzu w Nysie spoczywa komendant wicyńskiej samoobrony por. Pius Szuster vel Gromowski ps. „Grom”. Odnalazł mogiłę swego dowódcy. Pokazał wnukom miejsce spoczynku komendanta i prosił o cmentarną pamięć w przyszłości.
Marcin Barabasz zmarł w Nysie, gdzie pochowany został wspólnie ze swoją małżonką na cmentarzu komunalnym w pobliżu grobu swego dowódcy podczas obrony Wicynia. Obydwoma mogiłami opiekują się jego potomni mieszkający w Nysie.
Odznaczenia: „Krzyż Virtuti Militari” - kl. V i „Złoty Krzyż Zasługi” (przyznane w warunkach bojowych w 1944 r.), pośmiertnie Medal ks. dr płk. Józefa Zatora-Przytockiego „Odwaga dla Przyszłości” (przyznany przez Klub Wicynian).
Wspomnienia osób, które znały działalność Marcina Barabasza:
Antoni Musztyfaga (jeden z dowódców samoobrony Wicyńskiej):
Uważam, że Wicyń i okoliczne miejscowości zawdzięczają przeżycie geniuszowi organizacyjnemu Barabasza. W 1939 r. Wicyń liczył około 1500 mieszkańców, a w 1944 r. mieszkało w Wicyniu około 4500 ludzi. Trzeba bylo znaleźć dla nich miejsce do spania i do życia, środki higieniczne i żywność. Groził głód. To było na głowie Barabasza. Udało się, tak to ocenił Antoni Musztyfaga - geodeta, potem wykształcony historyk. Do Wicynia przybyło wiele osób z Wołynia, którzy byli świadkami niezwykle brutalnych ataków UPA. Nad tymi mścicielami musiał ktoś zapanować, Antoni Musztyfaga uważał, że tylko Marcin Barabasz mógł sobie z tym poradzić dzięki pewnym przywódczym cechom osobowości. Był odważny, stanowczy i równocześnie bardzo odpowiedzialny. Zgodną opinią wicyniaków – to Marcinowi Barabaszowi ostatecznie zawdzięcza się przetrwanie pacyfikacji Wicynia przez wojsko niemieckie na początku 1944 r. Sprytne ukrycie broni i amunicji oraz wyprowadzenie oddziału partyzantów radzieckich do kryjówki leśnej poza Wicyniem, uratowało ludność. Barabasz mówiący biegle po niemiecku potrafił przekonać dowództwo niemieckie, że zostało wprowadzone w błąd przez UPA i że nie ma tu żadnych Akowców ani partyzantów sowieckich. Po wyzwoleniu od okupacji niemieckiej władze radzieckie zachowały pewien umiar wobec Wicynia - doceniając pomoc udzieloną tym partyzantom.
Dr Bronisław Kamiński (historyk UJ Kraków mieszka w Kudowie – urodzony w Wicyniu):
Marcin Barabasz pozostał w pamięci wicynian i okolicznych miejscowości jako odważny żołnierz i dobry dowódca. Liczne polskie rodziny z sąsiednich Ciemierzyniec, Białego, Dunajowa, przeżyły dzięki ucieczce do Wicynia. Ludność polska ze wsi Ciemierzyńce osiedliła się na Dolnym Śląsku we wsi Lusina powiat Środa Śląska. W tejże Lusinie w świetlicy wiejskiej na Ścianie Pamięci mieszkańcy umieścili portret Marcina Barabasza z wdzięcznością – jako postaci ważnej w dziejach mieszkańców.
Dr Jerzy Krężeł (wykładowca Akademii Rolniczej we Wrocławiu):
Barabasz zapewnił nam bezpieczeństwo i zaopiekował się nami. Uciekliśmy z Ciemierzyniec w 1943 r. z tatą Pawłem i bratem Romanem (późniejszym profesorem Akademii Rolniczej we Wrocławiu) do Wicynia – dzięki czemu przeżyliśmy.
Helena Bartoszewska (córka Franciszka Baranowskiego żołnierza AK w Wicyniu mieszka w Niemczech):
W osobistej historii każdego z nas pojawiali się ludzie, którzy mieli wielki wpływ na nasze życie.
Takim autorytetem w życiu mojej mamy po 1945 r. był Marcin Barabasz. Moja mama Tekla Baranowska została wdową po Franciszku Baranowskim, który był żołnierzem AK, brał czynny udział z bronią w ręku w walce przeciwko hitlerowcom i bandom UPA. Został zabity 25 kwietnia 1944 r. podczas akcji zbrojnej – pacyfikacji Wicynia. Mama została wdową bez żadnych praw do świadczeń po zabitym żołnierzu. Dzięki poświadczeniu przez Marcina Barabasza w odpowiednim wówczas urzędzie mama nabyła prawa przysługujące członkom ZBoWiD-u.
Historia tworzy się również przez zwykłych dobrych ludzi, którzy swoje życie poświęcali dla innych.
Bibliografia przedmiotowa
Chady J., „Przesłanie rodzinne”, 2000.
Jan Goniowski „Armia Krajowa w Wicyniu – tarnopolskiej wsi w obwodzie Złoczów ” 1998, s. 20, 34
Józef Argasiński „Wicyń niezwykła wieś na Podolu” 2006
Zeszyty Wicyńskie nr 2/2010 s. 1-2
Zeszyty Wicyńskie nr 9/2017 s. 19-32
Zeszyty Wicyńskie nr 14/2022 s. 16
Biuletyn informacyjny AKOWIEC nr 2 (81) 2018, s. 17
Biuletyn informacyjny Akowiec nr 4(91) 2020, s. 18
Zasoby internetowe:
otpn.uni.opole.pl › wp-content › uploadsMaterialne dziedzictwo kulturowe wicynian Obwód Złoczów Armii Krajowej
Autor hasła
Krystyna Ejzerman