Bogusław Krowicki
ur. 17.12.1932 r. w Puźnikach, gm. Koropiec, pow. Buczacz (obecnie Ukraina) – ekonomista, społecznik.
Imię i nazwisko | Bogusław Krowicki |
Data i miejsce urodzenia | 17.12.1932, Puźniki |
Zawód | ekonomista, pracownik administracji państwowej |
Bogusław Krowicki pochodził z rodziny rolniczo-ziemiańskiej. Dziadek należał do zubożałej szlachty na Wileńszczyznie. Brał udział w powstaniu styczniowym. Po rozproszeniu oddziału przez Rosjan, przedostał się, jak wielu innych jego kolegów przez granicę do Galicji i osiadł w Puźnikach. Ojciec Bogusława – Szczepan (1900–1979) był posiadaczem ziemi uprawnej oraz gospodarstwa rolnego odziedziczonego po przodkach. W schedzie:
...przypadła mu Nagórzanka wraz z otaczającym sadem, pole w centrum wsi także z sadem i pole w tzw. Gnilcu, łącznie 12 morgów. Szczepan przejął także prawie cały inwentarz żywy (w tym: parę karych koni, kilka krów). Pozostałe rodzeństwo było przez niego spłacane. Od tego czasu był już liczącym się we wsi gospodarzem, jak mówiono pełną gębą. [Wspomnienia B. K.].
Matka Joanna z d. Borkowska (1903–1983), zajmowała się domem, wychowywała czwórkę dzieci: Janina (1925–1966), ukończyła szkołę powszechną. Jako najstarsza opiekowała się młodszym rodzeństwem, a jako dorosła pracowała w Zakładach Przemysłu Bawełnianego w Prudniku – mistrz tkacki; Zdzisław (1927–2017), ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową w specjalności elektryk i w tym zawodzie pracował przez całe życie; Jan (1930–1994), po ukończeniu szkoły średniej, pełnił różne funkcje, był m.in. Prezesem Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni; Bogusław Kazimierz, najmłodszy z rodzeństwa, pobierał nauki w szkołach w Prudniku, Opolu i w Warszawie, ogółem przez blisko 21 lat się kształcił. Do czasów II wojny światowej i okresu okupacji Krowiccy mieli to szczęście, że żyło im się całkiem dobrze. Cieszyli się uznaniem wśród sąsiadów z Nagórzanki i innych mieszkańców wsi. B. K. wychowywał się do 1944 r. w Puźnikach. Była to niewielka wioska, położona na granicy województw: tarnopolskiego i stanisławowskiego. Liczyła ponad 270 gospodarstw domowych, w których zamieszkiwało ok. 900 mieszkańców, 90% z nich to Polacy. B.K. wspomina:
Mieszkańcy otaczali się wzajemnym szacunkiem, udzielając sobie wzajemnej pomocy, głównie przy różnorodnych pracach w okresie letnich żniw i jesiennych zbiorach płodów rolnych. Szarzyznę życia mieszkańcom ubarwiały wyjazdy na odpusty, oraz jarmarki w okolicznych miasteczkach. W każdym dniu tygodnia, gdzie indziej. Największy i najbardziej uczęszczany był organizowany w Potoku Złotym. w 1918 r. do Puźnik przybył ks. Karol Chmielewski (1885–1981) (osobny biogram), wypędzony z Rosji i został proboszczem miejscowej parafii, gdzie wykonywał swoje posłannictwo do 1937 r. Jemu także Puźniczanie zawdzięczają bardzo wiele. On był organizatorem „Kasy Stefczyka”, Kółka Rolniczego, „Zlewni mleka”, Stowarzyszenia Katolickiego”. Pomagał wielu organizacjom; „Strzelca” i „Strzelczyka”, „ Klubu teatralnego” orkiestry i chóru. Chór prowadził Józef Biernacki, organista kościelny, u którego już na Ziemiach Odzyskanych uczyłem się gry na skrzypcach. W 1937 roku chór ten zajął II miejsce w konkursie powiatowym w Buczaczu, za programy takie, jak „Matulu Moja”, „Nad Niemnem” i „Przyjaciele Sokołowie. [Wspomnienia B. K.].
B. K. w Puźnikach ukończył cztery klasy szkoły podstawowej, a wcześniej chodził do ochronki prowadzonej przez siostry zakonne. Plany rodziny w tym czasie wybiegały poza Podole, ojciec zamierzał przesiedlić się do Wilna. Na podstawie podpisanych porozumień z nowym przyszłym właścicielem gospodarstwa, któremu sprzedano część pola, a pozyskane pieniądze przekazano na konto zakupu nowego gospodarstwa wraz z ziemią na obrzeżach Wilna. Niestety marzenia te zweryfikowała II wojna światowa. Wieczorem 1 września 1939 r. Puźniki zostały zbombardowane przez wojska niemieckie. Kilka dni później Ojciec Bogusława i wielu innych mężczyzn zostało zmobilizowanych do wojska. Po kilkunastu dniach od wybuchu wojny, 17 września 1939 r. wojska radzieckie zaatakowały granicę Polski, był to jak mówiono potocznie: nóż w plecy dla Polaków. W krótkim czasie po tych wydarzeniach żołnierze zaczęli powracać z rozbitych oddziałów do swoich bliskich. Rozpoczęła się okupacja. Na powracających napadali ukraińscy nacjonaliści, odbierając im broń i mundury, a nawet mordując.
Mój ojciec Szczepan powrócił w mundurze bez wojskowego paska i orzełka na czapce do domu. Miałem to szczęście, że pierwszy go zobaczyłem przed domem i powitałem z wielką radością, tuląc się do Niego. Po serdecznym powitaniu się ojca z żoną, córką, synami i dziadkiem Maksiem, tato opowiadał, że jak wracał do domu przez miejscowość Kozowa, tamtejsi Ukraińcy chcieli go zamordować. Miał wielkie szczęście, że Ukrainka, która tatę znała, wiedziała, że ma czworo dzieci i uprosiła swych przyjaciół ukraińskich, by darowali mu życie. Tak też się stało i tego straszliwego zamierzonego czynu nie dokonali. [Wspomnienia B. K.].
Rozpoczęły się także wywózki na Sybir, aresztowania ludzi związanych z polską policją przedwojenną, sądownictwem i innymi profesjami państwowymi. 10 lutego 1940 r. funkcjonariusze NKWD przyjechali także do Puźnik. Sytuacja rodziny się pogarszała, zaczynała się kolektywizacja. W 1941 r. do wsi wkroczyli Niemcy, w porozumieniu z ukraińskimi przywódcami tworzyli pojedyncze oddziały także w Puźnikach. Ich celem były wywózki ludzi do Niemiec, na tzw. roboty. Wszędzie w tym czasie panował straszliwy głód, skutkiem tego zwiększyła się umieralność.
Mama Joanna na przemian ze mną i bratem Zdzisławem próbowała ratować sytuację udając się z tytoniem do Monasterzysk, Buczacza, a także do różnych innych miejscowości, by go wymienić na jedzenie. Dobytek rodzinny w postaci zboża, drobiu i świń skonfiskowali uciekający Rosjanie. W jedzeniu królowała popularna lebioda. Dramat wsi trwał długo. Głód mieszkańcom towarzyszył, aż do pierwszych zbiorów zbóż, którym nie dawano możliwości do pełnego ich dojrzewania. Niepewność przysłowiowego dnia jutrzejszego, zmusiła mieszkańców do zorganizowania samoobrony, przed ukraińskimi nacjonalistami. [Wspomnienia B. K.].
Z inicjatywy Armii Krajowej komendantem w Puźnikach został zasłużony dla wsi Mieczysław Warunek, późniejszy Sybirak. W sierpniu 1943 r. oddział radziecki partyzancki Sidora Kowpaka zatrzymał się w lasach niedaleko Puźnik. W tym miejscu rozegrała się bitwa partyzantów, dowodzonych przez S. Kowpaka z Niemcami, którzy ponieśli klęskę. W odwecie pacyfikowali wsie, mordując mieszkańców, szukali Żydów.
Moja matka mimo tej świadomości przechowywała małżeństwo żydowskie w specjalnym miejscu nad oborą, bardzo wiele ryzykowała. Udało się im przeżyć. Natomiast ich córka Tuśka udawała córkę sąsiadki Kostecki. W Puźnikach przechowywano wielu Żydów, także na plebanii, ale o tym wiedziało niewielu. Po wojnie Tuśka zamieszkała w Kanadzie, ale po śmierci mamy kontakt się z Nią się urwał. [Wspomnienia B. K.].
We wrześniu 1944 r. nocą, „banderowcy” ukraińscy ponownie napadli na wieś, a linię frontu broniły w ramach niemieckich wojsk oddziały węgierskie. Po wkroczeniu wojsk radzieckich pod koniec sierpnia 1944 r. dokonano rejestracji mężczyzn w wieku od 20 do 50 roku życia. Wydano też zarządzenie, że kto ochotniczo wstąpi do Batalionów strzeleckich „Istrebitilnyj batalion” przeznaczonych do walki z bandami, będzie zwolniony od poboru do wojska. Wiele osób wstąpiło w jego szeregi, ojciec B. K. także przystąpił do tego wojska. Młodzi mężczyźni mieli być skutecznymi obrońcami ludności polskiej przed napadami banderowców. Okazało się, że nadzieje były płonne, bowiem komendantami i dowódcami w tych batalionach byli na ogół oficerowie sowieccy, a wśród nich i Ukraińcy. Z opowiadań wynikało, że właśnie oni, ci dowódcy współpracowali z banderowcami. Te i inne działania nękające z różnych stron Puźniczan zmusiły rodzinę B.K. do podjęcia decyzji o przeprowadzce do ciotki Józefy Kamińskiej, mieszkającej z synem Franciszkiem w centrum wsi, co uratowało ich od śmierci.
Pamiętam, że wieczorem w domu Cioci Kamińskiej odbyła się spokojna i długa rozmowa. Uczestniczyli w niej także dwaj rosyjscy oficerowie, którzy zawitali do cioci na wieczorną herbatkę. Oprócz naszej rodziny Krowickich i Kamińskich, przysłuchiwała się siostra Janina Rola przygotowująca się do porodu. Przeważała opinia, że banderowcy zaatakują Puźniki, a nasza samoobrona jest zbyt słaba, aby nas obronić. Na pytanie, czy obstawa, dwóch rosyjskich wojskowych dowódców z członkami samoobrony, pomogą obrońcom wsi w razie konieczności bronić mieszkańców, na twarzy ich pojawiła się ironia i grymas, by odpowiedzieć, że takiego zamiaru nie przywidują. Tak też się stało. Gdy rozpoczął się napad, natychmiast uciekli do Koropca, pozostawiając Puźniczan do samotnej obrony. [Wspomnienia B. K.].
Z 13 na 14 lutego 1945 r., ok. godziny pierwszej w nocy w Puźnikach rozpoczęła się pacyfikacja wsi przez bojówki UPA. Ludność została zaskoczona silnym ogniem z broni maszynowej, przy równoczesnym wzniecaniu wielu pożarów w różnych miejscach. Obrona już na początku została zdezorganizowana. Rodzina musiała ratować się ucieczką na plebanię.
Ja przeżyłem szczególnie ten czas. Ukryłem się na strychu i zmarznięty obserwowałem przez lufcik w dachu tą straszliwą pożogę, przy akompaniamencie świszczących kul i oddalonych jęków mordowanych Puźniczan. Dopiero o świcie dowiedziałem się, gdzie znajduje się moja rodzina no i że jestem wujkiem dla nowo narodzonej siostrzenicy, której nadano imię Miecia. [Wspomnienia B. K.].
Wszystkich pomordowanych pochowano w zbiorowej mogile na miejscowym cmentarzu. W Puźnikach w tę nocną środę popielcową zamordowano, ok. 70 osób i spalono większą część zabudowań mieszkalnych i gospodarczych wsi. Rodzina po tych wydarzeniach zdecydowała się wyjechać. Na transport na Ziemie Zachodnie czekano kilka miesięcy w Buczaczu. B.K. zajmował się sprzedażą przypraw do mięs, które z braćmi przywoził z niemieckiej przetwórni mięsnej w Puźnikach. Robił z przewodów elektrycznych spinki i sznurówki do butów, które sprzedawał na bazarze. Za uzyskane pieniądze kupowała rodzina mąkę i inne produkty spożywcze. W 1945 r. rodzina osiedliła się w Prądniku – dzisiaj Prudniku na Śląsku Opolskim. W niedalekich Niemysłowicach rodzice otrzymali dobrze urządzone gospodarstwo rolne, zasiedlone jeszcze do 1946 r. przez rodzinę niemiecką. Rodzina Krowickich przywiozła ze sobą kozę, otrzymała z UNRRY konia, zakupiła 3 krowy.
W 1946 r. B.K. poszedł do szkoły podstawowej w Niemysłowicach. Po jej ukończeniu uczył się w latach 1947–1951 w Liceum Handlowym w Prudniku. Musiał pójść do pracy, aby wspomóc rodzinę w utrzymaniu się. Pracował w Zakładach Sieci Elektrycznych (OSSO) w Nysie jako referent administracyjno-handlowy w Głuchołazach i w Rejonie Prudnika. W grudniu 1951 r. podjął pracę w Spółdzielni Różnych Usług, został kierownikiem Personalnym, a później wice prezesem spółdzielni, która swoją działalność wielobranżową prowadziła na terenie 7 powiatów.
Życie rodzinne B. K. rozpoczął bardzo wcześnie. 25 kwietnia 1952 r. w kościele parafialnym w Prudniku, poślubił koleżankę ze szkolnej ławy, Danutę Pustelniak pochodzącą z Wołynia (22.06.1933–05.12.1995). Po jej śmierci przez ćwierć wieku był w związku ze Zdzisławą Osyczko:
Po śmierci mojej żony Danuty przypadkowo spotkałem na swojej drodzy życia, Zdzisławę Osyczko ur. 15.04.1939 r. w Puźnikach, wówczas rozwódkę od ponad 30-tu lat. Nasze wspólne życie w konkubinacie trwało 25 lat i 15 dni, tj. do chwili Jej śmierci która nastąpiła 01.05.2021 r. po krótkiej i ciężkiej chorobie. Dzidzia podobnie jak Jej trzy siostry (Mieczysława która była na Sybirze, Danuta i Ryszarda) nie miała łatwego życia, samotnie wychowując córkę Julitę, która przyszła na świat 14 lutego 1959 r. Po ukończeniu szkoły średniej, pracowała w przedszkolu jako wychowawczyni a następnie w milicji obywatelskiej początkowo w Opolu a później w Jeleniej Górze. Dzidzia równolegle z pracą zawodową była czynną zawodniczką kadry narodowej w strzelaniu z pistoletu. Była siedmiokrotnie mistrzynią Polski. Uczestniczyła z dobrymi wynikami w zawodach międzynarodowych. Córka Julita po zamążpójściu urodziła syna Michała który po ukończeniu studiów w zakresie; fizykoterapii i rehabilitacji oraz ratownictwa medycznego, pracuje we Wrocławskim szpitalu. Jest żonaty i ma syna Adama. [Wspomnienia B. K.].
15 listopada 1952 r., po kilku miesiącach od ślubu, B.K. został wcielony do zasadniczej służby wojskowej w Gdańsku. Obok żołnierskich obowiązków był pisarzem batalionowym oraz stałym korespondentem gazety „Na Straży”.
Po 3-letniej służbie, w 1955 r. powrócił do Prudnika. Powierzono mu stanowisko kierownika personalnego, a potem, wiceprezesa Spółdzielni Prac Różnych i Usług. 29 października 1958 r. przyszła na świat córka Ewa (obecnie nauczycielka).
Kolejnym miejscem pracy B.K. była administracja państwowa, pracował w Wojewódzkiej Radzie Narodowej w Opolu na stanowisku Powiatowego Opiekuna Społecznego w Rejonie Prudnickim. Od stycznia 1960 r. przeniesiony został służbowo do aparatu politycznego, najpierw w Prudniku, a w maju 1963 r. do komitetu Wojewódzkiego PZPR w Opolu – jako instruktora do spraw ekonomicznych – i tu pracował do 17 lutego 1970 r. W tym dniu Miejska Rada Narodowa powołała go na stanowisko wiceprezydenta Opola. Nadzorował resort budownictwa, przemysł, handel, zatrudnienie, gospodarkę komunalną i mieszkaniową.
Na wniosek Wojewody Opolskiego, Minister Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Warszawie powołał go z dniem 01.01.1973 r. na stanowisko Naczelnego Dyrektora w nowo utworzonym Zjednoczeniu Budownictwa Komunalnego, w skład którego wchodziło 13 przedsiębiorstw remontowych, inżynieryjnych i transportowych. Zmiany strukturalne w Polsce doprowadziły do likwidacji Zjednoczenia.
W 1975 r. został powołany na Dyrektora Naczelnego Budownictwa Hydrotechnicznego Odra 1 w Opolu. W zakres jego prac wchodziła: budowa obiektów hydrotechnicznych, takich jak: jazy, śluzy, mosty na Odrze i na Wełtawie w Czechosłowacji. Firma rozwijała się prężnie. Z kilkuset osób zatrudnionych przed jego przyjściem rozrosła się do 3 tysięcy, w tym z 2 do 55 inżynierów i ekonomistów. B. K. był wykonawcą m.in. budowy filarów opolskiego mostu przy ul. Niemodlińskiej, a także budowy konstrukcji i zadaszenia sceny opolskiego amfiteatru.
Kiedy powstawał ruch „Solidarności”, odszedł ze zajmowanych stanowisk i przeszedł na emeryturę. Od kwietnia 1997 r. pracował na ½ etatu w Zakładzie Techniczno Budowlanym w Opolu, na stanowisko dyrektora Fundacji Pomocy Potrzebującym. Równolegle był specjalistą ds. szkolenia młodocianych w opolskim OHP. W czasie 10 lat przeszkolił ponad 1200 osób.
Był członkiem: Prezydium Rady Spółdzielczej w Okręgu WSS „Społem” w Opolu, Przewodniczącym Rady Oddziału Centralnego Związku Spółdzielczości Budownictwa Mieszkaniowego w Opolu, Członkiem Zarządu Krajowego tego związku. Członkiem Wojewódzkiego i Krajowego Ruchu Bezpieczeństwa Drogowego. Przez blisko 30 lat działał w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci, będąc przez kilka lat Wiceprezesem Zarządu Wojewódzkiego i członkiem Prezydium Zarządu Głównego w Warszawie. Od 1970 r. działa w Towarzystwie Przyjaciół Opola, od sześciu kadencji pełni funkcję Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej.
Odznaczony: Złotą Odznaką Związku Zawodowego Pracowników Handlu i Spółdzielczości (1967), Medalem Zasłużony dla Opolszczyzny (1972), Srebrnym Krzyżem Zasługi (1971), dyplomem: Zasłużony Działacz Ruchu Spółdzielczego (1968), Złotą Odznaka Centralnego Związku Spółdzielczości Budownictwa Mieszkaniowego (1971), dyplomem Zasłużony Pracownik Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska (1974), Medalem XXX-lecia ( 1974), Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju (1972), Srebrną i Złotą Odznaka za Zwalczanie Powodzi w 1977 r. (1977), Odznaką za Zasługi dla Miasta Opola, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1979). Marszałek Województwa Opolskiego Stanisław Jałowiecki wyróżnił go w 2000 r. nagrodą i dyplomem w dziedzinie upowszechnienia i rozwoju edukacji na Śląsku Opolskim.
Utrzymuje kontakty ze stowarzyszeniem kresowym Nowosiółczan i Puźniczan, na stronach internetowych ukazały się jego wspomnienia o rodzinnej wsi Puźniki oraz z czasów wojny.
Bibliografia podmiotowa
Wspomnienia https://puzniki.pl/1352/czas-wojny-w-puznikach-wspomnienia-boguslawa-krowickiego/ [dostęp 25.08.2022].
Autor hasła
Milena Jędrzejewska, Maria Kalczyńska